niedziela, 29 kwietnia 2012

Bosko.. ?

- Co się tak patrzycie jakbyście ducha ujrzeli ?
- Jeśli jesteś duchem to najładniejszym na świecie.. ( powiedział Kastiel )
- Hahahahah... Nie przesadzaj.
- Nie przesadzam.
- A Ty Shiki co sądzisz ?
- Ślicznie Ci w tej sukience..
- Zgadzamy się z Tobą Shiki ( powiedziała Iris i Christiane )
- Dobra, skoro tak chwalicie to kupuję..
- Dla Ciebie jak zawsze z obniżoną ceną.
- Haha, dziękuję Shiki. ( prawdziwe imię Shinoku, ale wolał jak mówiło się do niego Shiki )
- Nie masz za co, cieszę się że Ci się podoba.
  Zapłaciłam sukienkę, potem ja Kastiel Iris i Christiane poszliśmy na horror do kina.
Oglądaliśmy  " Krwawą rzeź siekierą i motyką 2 ". Z racji tego, że ja Monice Black's oglądałam z milion horrorów, nie piszczałam jak panienki z kilku dalszych rzędów.. Razem z Kastielem zajadaliśmy duży kubeczek popcornu. Jak dla mnie film był nieco nudny. Stadko zoombiaków biegających za piszczącymi kobietkami i ich mężami, wojna biologiczna, wszyscy walczył,i zoombie pożerali dzieci i wszystkich innych, ludzie walczyli w nimi jak mogli. Było tam kilka akcji, że zamiast piszczeć śmialiśmy się z Kastielem na całego.. Np: Leży sobie żołnierz, jego wnętrzności są na wierzchu, a zoombiak podchodzi i ściąga mu buty.. Bez sens ale na ekranie wyglądało to całkiem idiotycznie i śmiesznie. Kiedy film się skończył Iris i Chriastiane prowadziły zaciętą rozmowę, na temat tego która akcja była najstraszniejsza. Ja z Kastielem trzymaliśmy się od nich z daleka. Przy najmniej mogliśmy chwilę pogadać.. Zrobiło się całkiem późno. Dziewczyny poszły do domu, ja postanowiłam zostać na noc u Kastiela. Jak zawsze rozmawialiśmy o wszystkim i niczym. Ponieważ teraz noce zrobiły się dosyć ciepłe, poszliśmy z Kastielem do ogrodu. Usiedliśmy na huśtawce. Kastiel jak zwykle brzdękał coś na swojej gitarze, po czym byłam w szoku bo zagrał mi moją ukochaną balladę Vixenów " Can't break me down ". Myślałam, że się popłaczę. Pierwszy raz usłyszałam Kastiela jak śpiewa coś takiego. Kastiel z Lysanderem tak czy siak mieli zespół, ale nie słyszałam tego co grali. No cóż zdarza się i tak. Po tym jak Kastiel skończył grać, oboje siedzieliśmy przytuleni na huśtawce, i patrzyliśmy w rozgwieżdzone niebo. Noc była magiczna. Miałam ochotę sięgnąć po którąś z gwiazd... Poczułam jak chce mi się spać i weszłam do pokoju Kastiela. Położyłam się na łóżku. Kastiel szedł zaraz za mną. Nie wiadomo nawet kiedy, zasnęłam...
  Ten dzień nie mógł zacząć się lepiej. Spóźniłam się na autobus, wdepłam w psią kupę, złapał mnie deszcz, a nie miałam parasola,  i do tego następny autobus do domu miałam dopiero za godzinę. Postanowiłam, że pójdę schronić się z małej kawiarence na rogu. Bogu dzięki, że miałam buty na zmianę, bo moje trampki nie źle cuchniały, przez " niespodziankę " zostawioną przez cudzego psa.. Weszłam do kawiarenki i na moje nie szczęście siedział tam Nathaniel.. W sumie to nawet nie źle się składało bo nie mieliśmy okazji porozmawiać, odkąd Nathaniel wpadł do mnie do domu, zmartwiony, czemu nie chodzę do liceum.. Eh stare czasy... Chciałabym mieć z Nim taki kontakt jak kiedyś... No, ale cóż, zdarzają się i takie rzeczy.
Zobaczyłam jak Nathaniel kieruje się w moją stronę.
- Hej Monice..
- Cześć Nathaniel, co tu robisz ?
- W sumie, miałem zapytać Cię o to samo.
- Ehh.. Chronię się przed deszczem, bo uciekł mi autobus.
- Na Twoje szczęście, jestem samochodem, rodziców.
- Wow, nie wiedziałam, że potrafisz jeździć.
- Ehh.. No cóż, jakoś nie miałem okazji, by Ci o tym powiedzieć.
A co u Ciebie i Kastiela
- U nas w porządku.
- Eh. To dobrze.
 Zamówiłam Kaukazki torcik miodowy, którego nazwy nie potrafiłam wymówić " Kaukazskaya " ? co to miało znaczyć. Nie wiem, ale torcik spakował nieziemsko. Kiedy go skończyłam Nathaniel, za proponował mi, że podrzuci mnie do domu. Zgodziłam się, mimo tego, że autobus miał jechać za nie całe 10 min, ale w sumie za oszczędziłam pieniądze. Kiedy dojechałam z Nathanielem do domu, zaproponowałam mu żeby wszedł, ale on jakoś nie zbyt chciał. Stwierdziłam, że nie będę go zmuszać na siłę. Pożegnałam się z nim po czym weszłam do domu.. Ku mojemu zdziwieniu dostałam wiadomość, na "automatyczną sekretarkę"-(pocztę głosową). To była wiadomość od mamy. Zawiadomiła, że u niej wszystko w porządku, i że za tydzień wraca do kraju, by mnie odwiedzić.. Odwiedziny mamy, oznaczały dla mnie koszmar. Nie zbyt się dogadywałyśmy, ale od kiedy zaczęła wyjeżdżać, nasze kontakty polepszyły się. Nie miała okazji się na mnie kłócić. W sumie to i dobrze, bo miałam święty spokój.

C.d.n. ;)

1 komentarz: