czwartek, 12 kwietnia 2012

-Nic, poprostu przeszłam wiele i znam się nieco na życiu.. - Nikt się na nim nie zna.. To tylko złudzenie..

- Halo.. ? Pobudka śpiochu..
- M.. Monice ? Co ja tutaj robię. ?
- Zaproponowałam Ci nocke u mnie, co już nic nie pamiętasz.. ?
- Przepraszam nie zbyt dobrze kontakuję z samego rana.
- Nie martw się. Jesteś głodny. ?
- W sumie, to tak..
- Masz szczęście, bo zrobiłam śniadanie..
- Jesteś kochana wiesz..?
- Wiem..
- To dobrze..
- Wygląda całkiem dobrze...
- Nie bój się nasypałam tam tylko trutki na szczury...
- Spoko, czyli będzie mi smakować..
Całkiem dobre, mimo że jest tu trutka na szczury..
- Widzisz.. Nie wiedziałam, co lubisz, zrobiłam Mięsnego Jeża.. :D
- Mięsny jeż ?!
- Ty go zjesz..
- Dobrze się czujesz ?
- Hahah.. Nie
- A no widać...
- Ajj tam. Żartuję to kanapki, z szynką, sałatą i serem.. ( podałam Kastielowi kanapki, po czym wziął je i zaczął jeść... )
- Całkiem nie zły ten Twój " Mięsny Jeż"
- Hahah.. Wiem Kastiel...
- Co Ty dzisiaj taka w dobrym humorze.? Jeszcze wczoraj jakoś nie zbyt chciało Ci się śmiać..?
- A jak myślisz Kastiel... ?
- To przeze mnie ? ( popatrzył na mnie, jakby z niedowierzaniem)
- Bingo, przystojniaku.. ( odrzekłam ponętnym głosem... )
- Ja przystojny daj spokój...
- A mi mówisz, że to ja mam kompleksy... Koleś jesteś największym ciachem jakie znam więc zamknij się i jedz te kanapki..
- Hahah.. No spoko. Jem..
- To dobrze..
- I jak smakuję..? ( zapytałam, najwyraźniej nie potrzebnie, bo kanapki znikały w ekspresowym tempie )
- Nie widać. ?
- Widać...
- Masz na dziś jakieś plany..?
- W sumie to dzisiaj sobota, weekend.. Wątpie.. A Ty ?
- Też nie..
- No to spoko, a czemu pytasz..
- Domyśl się... ( przewrócił oczami )
- Chcesz ze mną gdzieś wyskoczyć ?
- Nie sądziłem, że się zoorientujesz, tak długo myślałaś.
- Matoł ( sturchnęłam go mocno łokciem.. )
- Debilka... ( Oddał mi )
- Kretyn..
- Idiotka..
- Lubię Cię
- A ja Ciebie nie... ( powiedział to, z takim przekonaniem, że zrobiło mi się przykro.. )
- (cisza) .... To po co tu jesteś, skoro mnie nie lubisz..
- Dziewczyno, ale Ty masz zapłon..
- Co.. ?
- No jak myślisz...
- Ale o czym.. ?
- No skoro Cię nie lubię to.. ?
- To.. ?
- O r.. rany.. Aż tak cięzko się domyślić. ( miał dziwną minę, jakby wszystkiego mu się od nie chciało )
- Tak...
- Chodź trochę bliżej..
- No dobra...
 Usiadłam dosyć blisko...
- Albo nie lepiej wstań...
- Po co ?
- Wstań a nie zadawaj głupich pytań..
 Wstaliśmy jednocześnie.. Kastiel przyciągnął mnie bo Siebie dosyć mocno, tak że prawie padłam mu w ramiona..
- Nie bój się..
- To mnie nie szarp, ośle..
- Moja ośliczka..
- Mój matoł..
Powiesz mi w końcu, czemu mnie nie lubisz. ?
- Nn.. No wiesz...
- No właśnie nie..
Zapadła krępująca cisza, Kastiel zdenerwowany zaczął mówić...

- Ehh.. Znamy się prawie 5 i pół miesięcy.. I... Wiesz.. Z nikim innym, niż z Tobą, nie spędzało mi się tak dobrze czasu..
- Co chcesz, przez to powiedzieć. ? ( spytałam )
- Że mi się podobasz...
- Wiem o tym.. Ty też mi się podobasz, od dawna.. ( powiedziałam skrępowanym głosem )
- Od jak dawna?
- No.. Kurde.. Odkąd na Ciebie wpadłam.. ( zaśmiałam się nieco )
- Haha.. Dobre czasy..
- Wiem..
- No tak...
  Kastiel wziął mnie do siebie i przytulił cholernie, mocno...
- Auć ! Bo mnie udusisz...
- Uwierz.. Lubię zabijać ludzi.. W szczególności takie dziewczyny jak Ty..
- Debil..
- Ale za to Twój..
- No tak, mój..
Powiesz mi w końcu, to co masz mi do powiedzenia. ?
- Ehh..
- Co Ci jest.. ?
- Nic..
- Wyglądasz, na zdenerwowanego.. Usiądźmy lepiej..
- Zgoda..
- ( cisza... )  Długo tak jeszcze nie będziemy się do siebie odzywać..
- Nie.. Cholera nie wiem jak Ci to powiedzieć... Nn.. Nie za często mówie takie słowa... Bo wiesz.. Z Tobą to w ogóle, jest jakoś inaczej.. Bo wiesz.. Zdarza się i tak, że ludzie zawsze gdzieś na siebie czekają,czy to na środku pustyni, czy w wielkim mieście. Gdy ich drogi się przetną, a spojrzenia spotkają, przeszłość i przyszłość tracą znaczenie. Istnieje tylko ta jedna jedyna chwila i niesamowita pewność, że wszystko, co na niebie i ziemii, zapisane zostało tą samą ręką. To Ona powołuje do życia Miłość i dla każdego człowieka którz pracuje, odpoczywa i szuka szczęścia na tym świecie, stworzyła bratnią duszę. Bez tego straciłyby sens ludzkie marzenia.- Co takiego.. ? ( zrobiłam minę jak srający kot na pustyni.. )
- ( słabym, załamyn głosem powiedział)
Kkk.. Kocham.... Kocham Cię Monice...
- Kastiel.. ?
- Co.. ?
- Też Cię Kocham...
- Jacie.. Dziewczyno doprowadzasz mnie do zawału..
- O to chodzi, Kotku.. ( powiedziałam uśmiechając się na całego )
- Słodka , jesteś wiesz...
- Wiem..
   Poczułam cholerny ucisk w brzuchu, myślałam, że zwymiotuję.. Ale on chyba wyczuł co mi jest.. Delikatnie musnął kciukiem moje wargi i oparł dłoń na policzku, wpatrując mi się w oczy...
- Nie denerwuj się..
- Łatwo Ci powiedzieć..
- Też się denerwuję..
- To dobrze..
- Kocham Cię.. Zapamiętaj te słowa..
- Też Cię kocham, i to cholernie mocno..
  Przytułiłam się do Niego, po czym jak to bywa po takich słowach, pocałowaliśmy się..
Ten pocałunek był dłuższy od poprzedniego.. Równie namiętny i słodki.. Kastiel miał boskie usta, a jego styl całowania może przejść do historii..
 Oderwaliśmy od siebie nasze usta, kiedy nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi..
 - Cholera kto to .. ?
- Domyślam się, to pewnie Iris..
- Po, co miałaby przychodzić ?

- Obiecała mi wczoraj, że wpadnie dotrzymać mi towarzystwa..
- No to wpadła w nie najlepszej porze..
- Dobra ide sprawdzić kto to..
  Otworzyłam drzwi, by sprawdzić kto to.. Wydawało mi się, że Iris urosła ze 15 cm i że jej cycki gdzieś zniknęły, kiedy nagle moim oczom ukazał obraz mężczyzny..
- Nathaniel.. ? ( nie wierzyłam, co ten palant tutaj robi ? )
- Cześć Monice.. Martwiłem się, że nie ma Cię w liceum..
- Nie ma takiej potrzeby..
- Mogę wejść.. ?
- Nie jestem sama.. ( próbowałam go spławić, ale nie wychodziło mi to zbytnio )
- To z kim jesteś.. ?
    Za moimi plecami stanął Kastiel..
- Ze mną...
- Nie wiedziałem, że jesteście razem..
- No to już wiesz blondasku.. ( Kastiel powiedział z pogardą.. )
- Wiesz, że możesz wylecieć z liceum ? ( Nathaniel zaczął grozić Kastielowi, ale ten jakoś zbytnio się tym nie przejął )
- Wiem, nie obchodzi mnie to..
- Ciebie nie obchodzi nic, zobaczymy jak będzie z Monice..
- Uważasz, że nie obchodzi mnie własna dziewczyna. ?  ( powiedział to z wściekłością, w głosie, nie wróżyło to nic dobrego.. )
- Skoro nic Cię nie obchodzi, to pewnie z dziewczyną będzie tak samo..
- Nathaniel zamknij się, nie znasz Kastiela tak dobrze jak ja, w ogóle to mogłeś wcale nie przychodzić..
- Przyszedłem, bo się o Ciebie martwię..
- Nie ma takiej potrzeby.. Teraz Kastiel może się o mnie martwić..
- Zrozumiałeś blondasku ?
- Zamknij się nie do ciebie przyszedłem.
- Sam się zamknij debilu..
- Sam jesteś debilem..
- Chłopaki, przestańcie zachowywać się jak dzieci !! ( krzyknęłam )
- Dobra...
- Ok.. Ale niech blondasek uwarza..
- Nie boje się Ciebie..
- To zacznij..
- Pfff. Nie..
- Nataniel, Kastiel zamknijcie te krzywe mordy. !!
- Nie krzycz.. Nie jesteś sama..
- Długo masz zamiar stać w moich drzwiach ?
- Nie. W sumie pójdę. Ale żebyś potem, nie żałowała, jak stanie się coś nie dobrego..
- To moja sprawa ( trzasnęłam drzwiami przed jego gębą.. Po co w ogóle przychodził ? )
- Boże, co za przypieprz..
- Tylko nerwy przez tego mongoła trace..
- Uspokój się..
- Taa..
- Taa. ?
- Tak..
- ...
- Coś tak nagle ucichł ?
- Nie wiem tak jakoś...
- Przejdziemy się gdzieś, mam dosyć siedzenia w domu.. ( byłam zła, jak diabli, ale fakt że był przy mnie Kastiel, nieco poprawiał mi humor )
- Nie ma sprawy.. Świeże powietrze dobrze nam zrobi..
- Poczekaj pójdę się przebrać.
- Nie ma sprawy..
  Poszłam szybko się przebrać, ubrałam, czarną koszulkę w tęczowe paski, ciemno szare, przetarte rurki, czerwone conversy i skórzaną kurtkę..
Oczy lekko pomalowałam czarną kredką, za to mocno je wytuszowałam..Kiedy byłam gotowa, podeszłam do Kastiela, który tak jakby zaniemówił..
- Wow..
- Co ?
- Wyglądasz nieziemsko.
- Dziękuję..
- To jak idziemy ?
- Tak...
   Wyszliśmy na dwór. Było dosyć ciepło, ale wiał wiatr. Drzewa zieleniły się, coraz bardziej, po ulicy spacerowali zabiegani ludzie.. Sklepy były wypchane, po brzegi.. Jedynie w kawiarni na rogu Medieval Area nie było takiego tłoku ..  Kastiel, postanowił, że tam pójdziemy. Poszliśmy, znaleźliśmy, przytulny stolik, koło ściany, na dworze... Oboje zamówiliśmy to samo, duże latte machiato i sernika wiedeńskiego z truskawkami i polewą czekoladową..
- Podoba Ci się ?
- Tak jest świetnie.. Nie wiedziałam, że lubisz takie miejsca..
- Często przychodziłem, tu z matką.. To miejsce przypomina mi o niej.. ( Jego głos zaczął się załamywać.. )
- Wspomnienia bolą... Bo wiesz.. Najpierw cierpimy żeby zrozumieć życie.. Poznajemy tę złą stronę..
Potem zaczyna być dobrze i ujawnia się druga ta lepsza strona.. Niby wszystko się układa, ale potem nagle tak samo od siebie wszystko rozpada się na milion kawałków..
- Mówisz, tak jakbyś połknęła słownik j. polskiego..
- Nie prawda... Mówię po prostu o życiu..
- W sumie... To nawet podoba mi się ten Twój poetycki bełkot..
- On nie ma Ci się podobać to jest rada, to słowa pisane z głową i od serca...
- Nie wiem, co w Ciebie wstąpiło..
- Nic. Poprostu przeszłam wiele i znam się nieco na życiu..
- Nikt się na nim nie zna.. To tylko złudzenie..
- Idziemy gdzieś jeszcze.. ?
- A gdzie chcesz iść ?
- Nie wiem, zaproponuj mi coś..
- Chodźmy do parku.. To fajne miejsce..
- Zgoda..
  Poszłam z Kastielem.. Całą drogę milczeliśmy, pewnie dlatego, że nasz humor tak jakby wyparował...
Gdyby tego było mało, w parku spotkaliśmy Amber...
- Co Ty tutaj robisz szmato ?
- Zamknij tą krzywą mordę idiotko..
Nie widzisz.. ? Idę z moim chłopakiem..
- Kastiel to Twój chłopak..
- Nie widać Barbie ?
- Koleś chyba gust straciłeś..
- Nie.. Ja przynajmniej go mam.. Zrozum, nie kręcą mnie takie nadęte panienki jak ty więc spadaj..
- Nie zgrywał takiego twardziela, pedale..
- Teraz pedale, a przedtem do mnie rwałaś.. Amber jesteś żałosna...
- Pfff. Ja żałosna... Chciałbyś..
- Nie chcę.. Wszyscy o tym wiemy.. Daj mi spokój Barbie...
- A nie będe gadać z takim plebsem jak wy..
- Szlachcianka się odezwała..
   Za Amber znajdował się mały staw, całkiem brudny...
- Amber.. ? ( zapytałam tak jakbym chciała jej coś zrobić... w sumie to chciałam )
- Co ?
- Nic.. ( zbliżałam się do Amber z Kastielem, tak jak byśmy chcieci japrowadzić ją w ślepy punkt, a potem pobić.. Podchodziliśmy do niej tak, że wpadła do tego stawu... W końcu straciła równowagę i wpadła do stawu z wielkim pluskiem... Zaczęła się drzeć i grozić nam, że o wszystkim powie swojemu bratu i że zepsuję nam opinię... Mi i Kastielowi zwisało to po całości.. )
- Aaaa ! Moje nowe ubrania.. Wiecie oboje ile kosztowały ?!
- Hahahaha... Nie obchodzi nas to, miłej kąpieli..
- Chodź Kastiel, niech zażywa pilingu z wodorostów..
- Hahah.. Właśnie chodźmy..





 

- Nie no ja padam... ( zaczęłam się śmiać jak idiotka )
- Dlaczego ? ( Kastiel, też się śmiał.. )
- No przez Amber...
- Nie tylko Ty.. Lepiej spadajmy..
- A co, jeśli powie o nas Nathanielowi ?
- Daj już z nim spokój dobra ?! ( powiedział z wściekłością.. )
- Ejj. Spokojnie.. Przecież kocham Ciebie, nie jego.
- To dobrze...
- Wiem..
- Gdzie idziemy. ?
- Nie wiem...
- Też nie wiem..
- Chodźmy do mnie.. Jeszcze u mnie nie byłaś.. ( powiedział pewnie.. )
- Ok.. ( powiedziałam.. )
   Szłam za Kastielem... Po drodze rozmawialiśmy o tym jak Amber rwała do niego  i jak cały czas ją spławiał, po czym zepsuła mu opinię, ale on wcale się tym nie przejmował... I tak praktycznie każda laska, do niego rwała... Nie miał problemów z dogadaniem się z niektórymi kolesiami.. Rozmawialiśmy też, o nas...
- Pamiętasz jak na mnie wpadłaś ?
- Tak pamiętam... Szłam wtedy słuchając Vixenów, gdy nagle ni z tąd ni z owąd pojawiłeś się Ty, a ja na Ciebie nawrzeszczałam...
- Hahah.. To było nie złe... " Jak chodzisz kretynie ! "
- O boże dalej to pamiętasz ?
- Mhm.. ( posłał mi uśmieszek... )
- Rozwalasz mnie czasami
- Ja, czemu...?
- No ogółem..
- Nie możesz jaśniej ?
- A co, mówię ciemniej ?
- Niee. Ale nie łapie czasami o co Ci chodzi..
- A no to spoko.. No czasem rozwalasz mnie zachowaniem..
- Aha.. ( powiedział nie chętnie.. )
- No tak.. Ale pozytywnie, rzecz jasna..
- To dobrze..
- No.
    Dochodziliśmy do całkiem ładnej i porządnej dzielnicy... Domy wyglądały tutaj na zadbane.. W koło chodzili przechodnie z psami..
- Ładny pies. No nie ?
- I tak mam ładniejszego..
- Jaka rasa ?
- Owczarek..
- To dosyć spore i kochane psy..
- Wiem.. Ogółem kocham psy, to dobre stworzenia, a nie to co koty..
- E tam.. Koty też są spoko..
- Ale są fałszywe.. Psy są wierne..
- Zgadza się..
- ...
- Daleko jeszcze do Ciebie ?
- To tutaj..
    Wskazał na ładny i duży dom... Za domem znajdował się ogród, w którym biegał pies, była tam też huśtawka, stolik i 2 krzesła..
- Idziemy do ogrodu czy domu ?
- Wole zostać w ogrodzie, całkiem ładnie tu u Ciebie..
- To zasługa Lysandera.. On podrzucił mi pare rośliń, tak samo jak i Dake..
- Nie źle.. Taki przytulny ten Twój ogródek..
- Ciesze się , że Ci się podoba..
    Usiedliśmy na huśtawce... Moją głowę oparłam, na ramieniu Kastiela... On splątywał moje włosy palcami... Siedzieliśmy tak, do wieczora... Zrobiło się całkiem zimno.. Kastiel zaproponował żebyśmy poszli do środka..
- Ładny dom.. ( rozglądałam się naokoło )
- Dzięki..
- Jesteś głodna..?
- Nnn. Nie..
- Nie wstydź się..
- Nie wstydzę..
- Wstydzisz..
- No dobra... Rozgryzłeś mnie..
- No widzisz ( posłał mi łobuzerski uśmiech.. )
Na co masz ochotę ?
- W sumie to sama nie wiem..
- Mam tutaj zrobione kanapki z szynką, serem i sałatą, takie same jedliśmy wczoraj u Ciebie..
- Wyglądają nie źle..
- Jedz.. Wyglądasz na zmarzniętą i głodną.. ( Okrył mnie Swoją bluzą i przytulił.. )
- Cieplej Ci ?
- Tak.. Dziękuję..
- Zaraz zrobię nam herbatę..
- Dziękuję..
- Nie ma za co.. Chcesz to idź do salonu i włącz sobie telewizor, zaraz do Ciebie dołącze..
- Nie ma sprawy..
   Poszłam do salonu, czułam się tak jakoś dziwnie.. Pierwszy raz, byłam w domu chłopaka... Zazwyczaj, to ja zapraszałam ich do siebie.. Za moimi plecami stał Kastiel..
- Co jest wyglądasz na spiętą.. ?
- Nie nic takiego.. Po prostu 1 raz jestem u chłopaka w domu to zazwyczaj ja zapraszałam ich do siebie..
- Ahh. Rozumiem ( uśmiechnął się łobuzersko.. )
   Włączyliśmy telewizor.. Jeździliśmy po kanałach po czym nagle z niedowierzaniem usłyszeliśmy... :
Zaginęła dziewczyna, nie wysoka, rude włosy, spięte w warkocz, chodziła do liceum Słodki Amoris...
Kiedy to usłyszałam zbladłam jak ściana.. Iris...
- Boże, wszystko z Tobą dobrze ?
- Nie wiem...
- Myślisz, o tym co ja..
- Nie wiem..
- Iris.. ( kiedy wypowiedział jej imie wybuchnełam płaczem.. )
- A co jeśli to ona zaginęła ?
- Nie ma takiej opcji...
   Nagle zadzwoniła komórka.. To Iris !
-  ( Chlip, chlip usłyszałam w słuchawce...) Mmm.. Mon.. Monice..
- Iris... ? Co się stało ?
- Oglądasz wiadomości ?
- Tak, myślałam, że chodzi o Ciebie..
- Nie nie o mnie.. Tylko o moją siostrę Christiane...
- O boże...
Ir.. Iris ?
Hal.. Halo ?
Iris ! Jesteś tam ?
- Przepraszam, tak jestem..
- Boże wystraszyłaś mnie..
- Przepraszam..
- Nie masz za co..
- Gdzie Ty jesteś.. ?
- Teraz to nie istotne..
- Słyszę jakiś głos..
- To Kastiel...
- Nie mów, że jest u Ciebie..
- Nie..  Ja jestem u niego..
- Wow..
- Wiem..
Iris.. Nie martw się Christiane napewno się odnajdzie, zobaczysz..
- Mam taką nadzieję.. Boże to moja jedyna siostra.. Zabiję się, jak coś jej się stanie..
- Iris.. Nie możesz tak mówić.. Trzeba być dobrej myśli..
   Nagle Kastiel zaproponował, bym zapytała Iris, czy nie wpadnie do nas na noc.. Przyda jej się towarzystwo...
- Iris.. ? Jesteś sama w domu ?
- Tak a co.. ?
- Kastiel zaproponował żebyś do nas wpadła..
- To wy wpadnijcie, ja nie jestem w stanie nigdzie się ruszyć ( cały czas mówiła załamanym głosem.. )
- Zgoda..
Zadzwonię później..
- Dobrze..
   Kastiel zaczął mnie wypytywać, o całą rozmowę z Iris..
- Co jej się stało. ?
- Jej nic.. To nie ona zagineła, tylko jej jedyna siostra...
- O dobry Boże..
- Wiem...
- Co robimy ?
- Jak to co.. Idziemy do niej..
- Zgoda..
Pognaliśmy do przed pokoju, w którym zostawiliśmy okrycia wierzchnie...
 - Ubierz się ciepło, na dworze o tej porze, panuję chłód..
- Wiem..
- Jesteś cała roztrzęsiona..
- Kastiel Iris to moja najlepsza przyjaciółka, muszę jej pomóc..
- Wiem.. Rozumiem Cię.. Gotowa ?
- Ttt. Tak..
- To chodźmy...
 C.d nastąpi... ;)

5 komentarzy:

  1. kocham to opowiadanie <3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne, tylko nadużywasz słowa Wiem

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem, Kastiel w twoim opowiadaniu jest za bardzo miły. Nie mogłaś dodać do jego charakteru odrobiny buntu i złych intencji oraz mocniejszych słów. Dla mnie to on tutaj zqchowuje się jak 10 latka, a nie jak facet liceum.

    OdpowiedzUsuń